Spacerując po mieście – lagunie, chciałam dotrzeć w pobliże najstarszej części miasta, gdzie nad dachami domów widoczna jest wieżyczka bazyliki. Lecz przez to, że idzie się między budynkami jak korytarzami i w zasadzie nie widać innych domów za nimi, trzeba trochę pokrążyć, by tam dotrzeć i to jeszcze „objazdem”. Po prostu prawie każdy kawałek ziemi maksymalnie wykorzystany jest pod zabudowę. I nie mogę komentować powstających biurowco – wieżowco – hoteli, bo ktoś wydał na to pozwolenie budowlane.
Ale dość „gadania”, teraz zdjęcia, które nieodmiennie kojarzą mi się z kalendarzami, na których są widoki jezior i gór w Szwajcarii.
W oddali wyspy, jak usłyszałam od Włocha - „isole Grado”.
Grado - Pineta, zdjęcie z wyspy.
Jeszcze raz, ale bliżej na „isole”.
Zdjęcie zrobione na wyspie, w centrum miasta.
Po drugiej stronie wyspa, połączona z miastem trzema mostkami.
I wreszcie Morze, a nawet Adriatyckie.
Zabytkowe elementy architektoniczne.
I zabytek w całości.
Wąskie uliczki w starej części miasta.
I jak z kalendarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz