sobota, 8 października 2011

GRADO

Po przyjeździe z Cividale del Friuli, na dworzec kolejowy do Udine, kupiłam pyszne ciepłe ciastka i posilając się, pomaszerowałam na dworzec autobusowy, by pojechać do Aquilei. Lecz po rozmowie z Panią, jadącą do Grado, dokupiłam bilet również do Grado. Miejscowość ta, a właściwie wyspy i laguna powiązana jest historycznie z Aquileią, gdzie dostarczano i przetwarzano „złoto Północy” – bursztyn. Adriatyk zdominowany jest przez wiatry: wiejący z północnego wschodu, wiatr z południa oraz od strony południowo wschodniej. Możliwość dwukierunkowej żeglugi, pozwoliła na rozwój połączeń morskich. Wyspy Grado były pierwszym portem dla starożytnych żeglarzy, którzy docierali do zalewu i dalej fiume Natissa do portu w Aquilei. Spacerując po mieście – lagunie, chciałam dotrzeć w pobliże najstarszej części miasta, gdzie nad dachami domów widoczna jest wieżyczka bazyliki. Lecz przez to, że idzie się między budynkami jak korytarzami i w zasadzie nie widać innych domów za nimi, trzeba trochę pokrążyć, by tam dotrzeć i to jeszcze „objazdem”. Po prostu prawie każdy kawałek ziemi maksymalnie wykorzystany jest pod zabudowę. I nie mogę komentować powstających biurowco – wieżowco – hoteli, bo ktoś wydał na to pozwolenie budowlane. Ale dość „gadania”, teraz zdjęcia, które nieodmiennie kojarzą mi się z kalendarzami, na których są widoki jezior i gór w Szwajcarii. W oddali wyspy, jak usłyszałam od Włocha - „isole Grado”. Grado - Pineta, zdjęcie z wyspy. Jeszcze raz, ale bliżej na „isole”. Zdjęcie zrobione na wyspie, w centrum miasta. Po drugiej stronie wyspa, połączona z miastem trzema mostkami. I wreszcie Morze, a nawet Adriatyckie. Zabytkowe elementy architektoniczne. I zabytek w całości. Wąskie uliczki w starej części miasta. I jak z kalendarza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz