niedziela, 16 października 2011

A wszystko zaczęło się od Golema i praskiej dzielnicy żydowskiej Josefov

W tym odcinku chciałabym podsumować realizację projektu, którym promowałam polską prezydencję, oraz opowiedzieć golemową legendę, od której to, rozpoczęło się całe przedsięwzięcie.

Tym razem, ze względu na prestiż projektu objętego patronatem prezydencji, do plecaka zabrałam laptopa, by na bieżąco przekazywać informacje i zdjęcia. Nocowałam więc tam gdzie jest Internet, i w większości przemieszczałam się autobusem bądź koleją, by po południu, mieć więcej czasu na pisanie relacji.

Bohaterem mojego projektu jest szlak bursztynowy, oraz sam bursztyn, który jest taki znakiem rozpoznawczym mojego uniformu. Do stolicy Austrii, jechałam po to, by zrobić zdjęcia na Michaelerplatz gdzie znajdują się mury domostw, dawnego miasta Vindobona. A gdy z centrum, ruszyłam na dzisiejszy Bahnhof Wien Meidling, mieszkanka Wiednia, z którą rozmawiałam na jednej z uliczek, zachwyciła się moim bursztynem, otrzymanym od gdańskich bursztynników.

Jeśli chodzi o mapy, oprócz moich, zabrałam również jedną z map, którą podczas marszruty do Aquilei, otrzymałam od Polaków mieszkających w Judenburgu. A przydała się bardzo, gdy „wdrapywałam” się na górę, by zobaczyć miasto na Magdalensbergu. I jak na miejsce na szlaku handlowym przystało, za pyszne wypieki, otrzymane od pani pracującej tam w tawernie, wyciągnęłam z sakiewki garść bursztynu. Dopiero po tym handlu wymiennym i przedtem opiciu się wodą, udałam się na zwiedzanie.

W regionie Friuli-Venezia Giulia, miastem, które znajdowało się w pobliżu szlaku bursztynowego, lecz na innej drodze handlowej było Forum Julii. Dzisiaj Cividale del Friuli, dokąd udałam się autobusem, z Udine. I również autobusem, ruszyłam w kierunku Grado. Podczas podziwiania widoków z okna autobusu, myślałam sobie jak to jest fajnie podróżować, gdy jedzie się, z plecakiem na siedzeniu obok.

W ramach projektu, zaplanowałam również, trasę przed miastem Palmanova, którą w ubiegłym roku przejechałam, zamiast przemierzyć na piechotę. Odcinek uzupełniłam, lecz nie będę doliczać go, do całości przedsięwzięcia pieszej eskapady szlakiem bursztynowym, a ujęty będzie w tym blogu. Bowiem jest on wyjątkowy, z uwagi na promocję pierwszej polskiej prezydencji w radzie UE.


I jak obiecałam - legenda o Golemie.

Pewnej nocy, rabbi Jehuda Low ben Becalela zwany Maharalem, jego zięć Icchak ben Simson i uczeń lewita Jakub ben Chaim Sasson, owinięci białymi opończami, udali się przy świetle pochodni na brzeg Wełtawy, gdzie były jamy po wydobytej saletrze i dużo błota. Z błota ulepili Golema. Po czym Icchak od prawej, a Jakub od lewej, po siedem razy okrążyli kukłę, szepcąc kombinacje liter i przekazując glinianemu ciału jeden czerwień ognia, drugi wilgoć wody. Rabin włożył mu w usta szem, pergaminową karteczkę z imieniem Boga, kazał stanąć na nogi i być jak sługa ślepo posłusznym. O świcie wszyscy trzej wrócili do getta razem z Jossile Golemem i dla uniknięcia zbędnych pytań Low powiedział Perl, swojej żonie, że z litości zabrał z ulicy tego biednego cudzoziemca, niemowę.
Gliniana kukła siedziała czujnie w kącie, ze wzrokiem ogłupiałym i nieruchomym, czekając na rozkazy Maharala. Uległa i służalcza, spełniała każdą jego wolę. Ponieważ w sobotę Jossile Golem winien był powstrzymać się od wszelkiej pracy, każdego piątku o zachodzie Low wyjmował mu z ust szem, czyniąc go bezwładnym. Ale pewnego razu zapomniał to uczynić. Był już w synagodze Staronowej, gdzie odbywała się, jak zwykle w piątek, wieczorna ceremonia, gdy Golem wpadł w szał, wybiegł na ulicę i z niesamowitą siłą jął potrząsać domami grożąc zniszczeniem wszystkiego. Zawiadomiono Lowa, który natychmiast przerwał śpiewanie dziewięćdziesiątego drugiego psalmu, bo gdyby zaczęła się sobota, nie mógłby już go zatrzymać. Wyszedł naprzeciw Golema i szybko wyciągnął mu z ust karteczkę, wtedy ten runął na ziemię bez przytomności. W synagodze podjęto przerwany śpiew. Gdy monstrum było już bezbronne, z dwoma pomocnikami, do których dołączył Abraham Chaim, siedem razy, krocząc do tyłu, obszedł androida, wymawiając w odwrotnym porządku kabalistyczne formuły. Jossile Golem stał się znowu bryłą gliny, którą zostawiono na poddaszu synagogi Staronowej.

Jest to jedna z kilku wersji legendy, i pominęłam cudzysłowy, by czytanie było przyjemniejsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz